Newsy Skład Zloty Historie klubowe Kminomatografia Zapach benzyny Linki Księga gości Facebook

2-4.07.2004 - Miedziana Góra - II Puchar Capri



Jako, że byłem czynnym uczestnikiem zawodów, relacja ta nie będzie zwykłą relacją jak reszta, ale zarówno opisem zdarzeń jak i przeżyć. Co prawda uczestniczyłem we wszystkich opisywanych przezemnie zlotach i to pełną gębą, ale ten jest inny, ten jest naprawdę emocjonujący !

Miedziana Góra, Puchar Capri, Tor Kielce ! Te trzy nazwy, już po raz drugi wywołały szybsze bicie serca u wielu. Zeszłoroczna i zarazem pierwsza taka impreza w Polsce okazała się całkowitym sukcesem i zapoczątkowała cykl, który mam nadzieje będzie trwał przez lata.

No, więc przejdę już do tegorocznych zawodów. Część zawodników i widzów pojawiła się w piątek. Ja dojechałem na miejsce ok. godziny 19, zapisałem się i zaraz po tym rozpoczął się trening, nieco rozbawił nas fakt, że na starcie do treningu Pucharu Capri, ustawił się 1 Caprik, 5 Granad i 1 Cortina.

 

Potem rozstawianie namiotów i biba :D

 

A następny dzień to już tylko pobudka, zapisy dla tych, co późno dotarli, albo wręcz nad ranem. Ustawianie się w parku maszyn przebiegło zupełnie sprawnie i bez kłopotów, każdy znalazł miejsce dla siebie...

 

Zawczasu Q_back zebrał sprzęt do filmowania...

 

...i zabrał się za kręcenie wszystkiego co tylko działo się na torze , jak się potem okazało jedna kamera to stanowczo za mało, aby ogarnąć wszystko co tam się działo, a działo się naprawdę dużo !

 

Przyszedł czas na reprezentacyjny, powitalny przejazd po owalu rozpoczynający zawody

PUCHAR CAPRI 2004

 

No i nareszcie, przyszedł ten moment, na który wszyscy czekali cały rok! Zaczęła się, pierwsza konkurencja, adrenalina osiągnęła apogeum ! Co prawda to tylko mierzenie czasu od 0 do 100km/h na, ale co z tego , kask na głowie , Michał Konieczny na fotelu pasażera z akcelerometrem, silnik wprowadzony na wysokie obroty , okna pozamykane , upał , jedynka , puszczam sprzęgło gaz do deski i jadę !! Maxymalne skupienie, z silnika wypruwam siódme poty ,zmiana biegu na dwójkę trwa ułamek sekundy , głowa blisko kierownicy , bo wydaje się że jeśli tak zrobię to samochód będzie jeszcze szybszy , jak przy zjeżdżaniu na rowerze z górki, znów przepotwornie szybka zmiana biegu na trzeci iiiiiiii...koniec ! 100 kilometrów na godzinę zostało osiągnięte, czas zadowalający , uśmiech na twarzy i spokojny powrót do punku wyjścia aby odstawić pasażera. Wszystko dzieje się chwile zaledwie kilkanaście sekund, a wydaje się jak by minęła cała wieczność !

 

Trybuny były pełne, kibice szaleli...

 

Gdy pierwsza próba dobiegła końca, i wszyscy oczekiwali na tabele wyników i rozpoczęcie drugiej próby, czyli pętli na wewnętrznym bardzo krętym torze zdarzyło się coś, o czym małolitrażowcy marzyli od dawna, a ci z większymi motorami modlili się aby to się nie stało !! Spadł deszcz, i to nie byle jaki , potężna ulewa !

 

Wszyscy się ukryli gdzie tylko się dało, poza jednym, niezniszczalnym Hot-dog menem. Gdy wszyscy siedzieli pod dachem , palio wciąż stał i utrzymywał parówki w odpowiedniej temperaturze. Do Palia cały dzień tłumy waliły , nie dało się dopchać, kolejki na 30 minut stania. Gdy spadł deszcz i zobaczyłem Go stojącego przy budce i pustki dookoła, wyczułem swoją szanse , pobiegłem z bratem po hot-doga, zajeliśmy jedyne dwa miejsca pod parasolem i ledwo się zdążyliśmy obejrzeć jak za nami na deszczu stały tłumy , już nikt nie przejmował się ulewą, wygłodniały tłum stał i mókł...eech piękny widok :D (czy nikt niema zdjęcia tego cudownego zjawiska ??!!) :P

 

Deszcz przestał padać, równie niespodziewanie szybko, jak rozpoczął. Dość długo oczekiwana druga konkurencja się rozpoczęła. Tor był kompletnie mokry, więc początkowe przejazdy były bardzo ciekawe, zwłaszcza dirfta satana selecta w wykonaniu batOOna, czas chyba nie był jego pryjorytetem :P . Z czasem w ostrym słońcu tor zaczął wysychać i najmocniejsi jechali już po suchej nawierzchni. Moja krowa, spisała się duuuużo lepiej niż bym się tego mógł spodziewać! Ale tu już niema tyle adrenaliny, jest tylko podczas podjeżdżania do startu , potem już nie ma na nią czasu. Widzi się tylko flagę, i potem już moment przekroczenia mety, po drodze jest kilka zakrętów, ale ich się nie widz , je się pokonuje i myśli o tym żeby poślizg nie był zbyt mocny , i w jaki sposób je ściąć, a myśleć trzeba naaaaprawdę szybko! Minięcie mety, bączek radości i powrót do parku maszyn. Oczekiwanie na wyniki, to cały czas główny temat w parku i w kolejce po hot-dogi. Jak wiadomo przy rozmowach czas szybko mija, a jest o czym rozmawiać, jedni się żalą że było mokro, inni się cieszą, że już po suchym jechali. Tym razem czas mija szybciej i trzecia konkurencja się zaczyna. Jest to przejazd przez jeden zakręt owalu, podjazd po kawałku toru górskiego, z zawrotką dookoła pachołka, powrót na tor i reszta owalu z meta w linii startu. Ta konkurencja wydaje się być głównie szybkościowa i mało techniczna, jednak wrażenia są złudne. Już zaraz po starcie trzeba z odpowiedniej pozycji pokonać zakręt na owalu, potem dobre wejście na tor górski, zawrotka dookoła pachołka, niekoniecznie na ręcznym, lepiej zwolnić, redukcja i ognia, dalej dokładne wyjście na owal z lekkim ścięciem zakrętu, długa prosta, blisko zewnętrznej , wjazd na owal , blisko wewnętrznej, pełen gaz i do mety...!

 

I po raz kolejny oczekiwanie na rezultaty, Już mniej więcej wiadomo, kto się dostał do finałów, ale ostatnie miejsca cały czas pozostają wielka niewiadomą. Nareszcie wyniki zostają ogłoszone, cześć się cieszy, na twarzach innych maluje się rozczarowanie. Rozpoczynają się przejazdy finałowe. Jest to wyścig, podczas, którego dwa samochody stoją po przeciwnych stronach owalu. Mnie tam już oczywiście nie było, choć itak jestem zadowolony z siebie i z Granady !! Przez to ciężko będzie mi oddać klimat samych przejazdów, ale na widowni jest równie gorąco ! Wszyscy z zapartym tchem obserwują zmagania zawodników, nagradzając ich brawami i wykrzykując imiona swoich faworytów. Co jakiś czas padają komentarze że czasy takie i takie i ze zakręt to inaczej by się pojechało i takie tam gadanie. Podczas przejazdu finałowego kibice szaleją, w tym roku jechali w nim Szpak (Michal Szpatowski) Caprikiem Mk III 2.0 DOHC i po raz kolejny Trójkąt (Paweł Witecki) Caprikiem Mk III 4.0, obaj panowie są z Milanówka. Finał był bardzo zacięty, i zakończył się różnicą 0.15 sekundy dla Trójkąta !! Trzecie miejsce przypadło Kongresowi (Rafał Jędrzejkiewicz). Na wyróżnienie zasługuje tez Rayo (Radek Łukaszuk) ,który zdobył najszybszy czas przejazdu okrążenia owalu 0:41.37 !!

Potem przychodzi czas na radosnego baczka, przejazd zwycięzcy, w tym roku ze sporą ilością kobiet na masce i z...Kaziem :]. Wszyscy wbiegają na tor aby pogratulować zwycięzcy, podrzucają go do góry , potem szpaka i...powrót na camping , gdzie...

Wszyscy staja samochodami z włączonymi światłami skierowanymi na stojących po środku zwycięzców ze swoimi maszynami. Uroczyste wręczenie pucharu i nagród odbywa się w entuzjastycznej atmosferze krzyków ,klaksonów, braw... .Potem wszyscy zostawiają swoje wymęczone całodziennymi zmaganiami maszyny na zasłużony odpoczynek, a sami udają się na ognisko.

 

Sznury kiełbadronów i strumienie piwa...Taaaaak to jest to, czego potrzeba po takiej porcji emocji. Wszyscy jesteśmy pogrążeni w rozmowach o tym jak kto pojechał, a jak kto nie pojechał i dlaczego tak a nie inaczej. Jakie najlepiej mieć opony, jak ustawić to i tamto.

 

W tym roku mieliśmy jeszcze przyjemność podziwiania tańca z ogniem...w wykonaniy Rastamana i jego koleżanki.

 

No i w pewnym momencie nastaje kolejny dzień...,dzień wyjazdu ! Poranne śniadanko na łonie natury...

 

Jak już wszyscy dojdą do siebie po wieczornych swawolach, mi to jakoś całkiem szybko przyszło w tym roku. Czas się ze wszystkimi pożegnać i w drogę. Oczywiście nie obeszło by się bez jakiejś usterki. No ale co poradzić coś za coś, jak się szaleje starym fordem to niestety czasem tak bywa, zwłaszcza że szpakowy kapeć dal z siebie wszystko.

 

Potem krótki postój na szamkę, i tu pierwsze skrzypce grały pyszne pierogi w dobrej cenie !! Postojowi i jedzeniu towarzyszyła szybka naprawa, a raczej odblokowanie tylniego mostu.

 

No i dalej cala ekipa ruszyła, celem dojechania do domu i rozkoszowania się zasłużonym odpoczynkiem...

 

Szybko wszystko nie ucichło bowiem jeszcze przez wiele dni ,po internetowym forum capri.pl rozchodziły się słowa uznania, komentarze i mile słowa zarówno uczestnikach jak i o organizatorach !!

www.capri.pl/club/cup-2004

Spawn