Newsy Skład Zloty Historie klubowe Kminomatografia Zapach benzyny Linki Księga gości Facebook

13.01.2008 - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Plac Teatralny, Warszawa


 

Można by powiedzieć, że jak to co roku postanowiliśmy się przyłączyć do biby organizowanej przez klub garbusiarzy. Chłopaki w ten dzień robią kawał konkretnej roboty, zapraszając Volkswageny wszelkiej maści i każdego kto ma ochotę na imprezę bądź, co bądź dobroczynną. Najpierw ustawka w jakimś punkcie Warszawy, tym razem był to Plac Teatralny. Potem rajd po mieście, właściwie nie rajd tylko parada. Potem koniec na rynku nowego miasta i przewożenie gapiów za kaskę do puszki. Cel szczytny, impreza fajna i dobrze zorganizowana, zawsze pełna ludzi pozytywnie nastawionych i chętnych do działania.

 

W tym roku było nieco inaczej. Przyjechaliśmy na start rano, rejestracja, inne formalności i już byliśmy gotowi do drogi, kiedy zapaliło się El Camino stojące zaraz obok naszego dziobaka.

 

 

Szybka akcja szukania kierowcy i gaszenia powiodła się. Pomijając niepewny los naszego samochodu w przypadku pożaru, Chevrolet też nie poniósł wielkich obrażeń.

 


Po ugaszeniu szybkie ogarnięcie to tam w ogóle ciekawego na placu się dzieje. No i znalazło się kilka wartych uwagi pozycji.

 

Akcja w sumie dziwna, na szczęście wszystko obyło się bez większych obrażeń. Impreza zaczęła się na całego, uczestnicy pojechali w miasto. Na placu zostaliśmy tylko my i El Camino. Trwało to parę godzin, było, piffko i policja i pojebani ludzie totalnie bez klimatu za to z wena tworzenia problemów i nieodpartą chęcią stresowania własnych dzieci... . Mimo to samochód jak nie odpalał tak nie odpalał. No to co sznurek i holowando Chevy'ego do domu. Jak zwykle pełna profeska.

 


Kierowca z temperaturą, ledwo ogarniał co się dzieje, nie żeby to ja,,, Ze dwa razy zapomniałem że kogokolwiek ciągnę. Potem poszło już z górki. Oczywiście do momentu kiedy lina się o zderzak nie przetarła i tu wykazaliśmy się niepowtarzalnymi zdolnościami w kategorii "Węzły specjalistyczne z podkładką anty-przetarciową na każdą okazję" Poszło wyśmienicie. Niezastąpione okazały się stare gacie Dyry. Polecam...

 

Trochę się szarpaliśmy, u nas niby mocy pod dostatkiem, ale nie oszukujmy się. elCamino to kawał krowy... Skupione oczy ojca prowadzącego i takie tam. Jakoś poszło.

Potem to już tylko jakieś godzinne parkowanie na pozycji, nie szło za szybko, za dużo gadania i śmiechu... Dało rade, w sumie co to dla nas. Ma się tą siłę w rękach...

 

Na prawie koniec, no koniec dla mnie, bo dzień trwał dla coponiektórych duuuuuużo dłużej, udało nam się jeszcze załapać na wożenie ludzi za kasiorkę dla orkiestry Owsiaka. Pozycji ciekawych było kilka, porshaczki, motory z koszem, garbusy i dziobak. Dało rade. Co nam się udało to się przyczyniliśmy.

 

Co się przyczyniliśmy to nasze. Potem odwiozłem się do domu dalej zdrowieć w spokoju. Stery wziął Qba no i chłopaki wylądowali w Poznaniu, takie życie...


Pozdro

spawn